OD OTYŁOŚCI DO UFC - HISTORIA CARLOSA FELIPE

Redakcja, Informacja własna

2017-07-05

Sporty walki znają wiele niesamowitych historii, pisanych krwią, łzami i hektolitrami potu. Właśnie jedną z takich historii jest przypadek Brazylijczyka, Carlosa Felipe, który dołączył do UFC. 22-latek niebawem zadebiutuje w dywizji ciężkiej UFC, a swego czasu sam zawodnik ważył ponad 150 kilogramów.

Urodzony w 1995 roku w Feira de Santana w stanie Bahia Carlos Felipe nie miał łatwego dzieciństwa. Jednym z głównych powodów była jego otyłość, przez co dokuczali mu koledzy w szkole. Już w wieku 14 lat Felipe ważył 157 kg. Jak na tak młodą osobę jest to wręcz przerażająca waga. Oczywiście rodzina i znajomi próbowali znaleźć sposób, żeby Brazylijczyk pozbył się swojej ogromnej nadwagi, jednak nie było sposobu na to bez rozpoczęcia aktywności fizycznej. Oto jak wspomina ten okres sam zawodnik:

- Kiedy byłem małym dzieckiem to rodzina zabierała mnie do dietetyka, endokrynologa, ale ja nie potrafiłem sam sobie pomóc. Mogli zabierać mnie nawet do najlepszych lekarzy, ale to by nie wystarczyło i nic nie spowodowało w moim przypadku. Nie zbiłbym w ogóle wagi, bo nie miałem w sobie woli, żeby schudnąć. - wspomina Felipe.

Mimo swojej otyłości, Felipe nie był szkolnym popychadłem i stawiał się swoim prześladowcom. Właśnie z tego powodu miał cały czas problemy w szkole, z powodu bójek. W końcu ktoś poszedł po rozum do głowy i zasugerował mu treningi boksu, żeby zgubił wagę i mógł się wyszaleć na treningach pięściarskich. Jednak jak to bywa w większości przypadków, matka była przeciwna takiemu pomysłowi:

- Jako dziecko byłem strasznie prześladowany w szkole z powodu mojej tuszy, jednak nigdy nie dawałem wejść sobie na głowę, zawsze odpowiadałem i miałem odpowiedź na zaczepki. Nawet w formie argumentów na pieści. Moja mama nie chciała mnie zapisać do klubu bokserskiego, bo bała się, że będę się bił jeszcze więcej. Ja jednak zamiast częściej się bić, to się opamiętałem i przestałem się bić poza salą treningową. Pamiętam, że rozpocząłem treningi, żeby stracić kilka kilogramów. Może to zabrzmi nieco dziwnie, ale ja nawet nie lubiłem wtedy walk. - opowiada Brazylijczyk. 

Po wielu próbach zgubienia wagi, stosowaniu różnych diet i suplementów Felipa odnalazł w końcu sposób na zrzucenie kilogramów poprzez treningi boksu. Pięściarstwo pozwoliło mu zejść ze 157 kg do 125 w zaledwie dwanaście miesięcy. Dzięki temu Brazylijczyk zyskał ogromną pewność siebie, zaczął biegać codziennie na treningi, ciężko trenował i biegiem wracał do domu. Osiem kilometrów dziennie biegania i dwie godziny treningu pięściarskiego. Dopiero po kilku latach, gdy zawodnik wagi ciężkiej obejrzał Andersona Silvę nokautującego Vitora Belforta na UFC 126 coś zaczęło w jego głowie świtać:

- Poczułem, że moim przeznaczeniem są walki gdy obejrzałem pojedynek Vitora Belforta z Andersonem Silvą, była to walka stulecia. Po właśnie tym pojedynku zakochałem się w tym sporcie. Zdecydowałem wtedy, że zostanę zawodnikiem MMA i dzisiaj jestem w UFC. - skwitował Carlos Felipe.

Dwa tygodnie przed swoją ostatnią walką w Brazylii Felipe podzielił się swoimi przewidywaniami na Instagramie. Napisał, że nie jest jasnowidzem, ale przewiduje skopanie d***y swojemu rywalowi i pas na jego biodrach. Kilka dni później matchmaker UFC, Mick Maynard, zadzwoni do jego managera, Leo Pateiry i właśnie w ten sposób będzie kopał kolejne tyłki w UFC. Zawodnik się nie pomylił. Dwanaście dni po walce z rekordem 8-0 i sześcioma zwycięstwami przez nokaut mógł ogłosić, że oficjalnie stał się zawodnikiem UFC:

- Towarzyszył mi mix emocji. Szczęście, radość i świadomość, że wykonałem jakąś pracę, by spełnić swoje marzenia. Oczekiwałem tego i wiedziałem, że podpisanie kontraktu z UFC jest tylko kwestią czasu. Myślałem jednak, że nie będzie się to działo tak szybko, jednak wierzyłem w to najmocniej na świecie. - wspomina podpisanie kontraktu z największą organizacją MMA na świecie zawodnik wagi ciężkiej.

Kiedy ogląda się walki Carlosa Felipe to ciężko uwierzyć, że jako dziecko był prześladowany w szkole. Teraz w klatce jest zupełnie inną osobą. Kiedy dochodzi do spojrzenia przeciwnikowi w oczy Felipe przemienia się w prawdziwego wojownika. 

- Kiedy byłem młodszy, to byłem nieśmiały, granie bardziej pewnego siebie sprawiało, że mniej się denerwowałem w czasie walki. To jeden z powodów, który zaprowadził mnie do UFC, nie ma więc powodu tego zmieniać. Mój styl był jednym z decydujących czynników o zatrudnieniu w UFC, bo nikt w wadze ciężkiej tego nie robi, takiego trash talku. Nie było wcześniej nikogo takiego, aż do teraz. - mówi Felipe.

Brazylijczyk nie ma jeszcze ogłoszonego rywala na swój debiut w najlepszej lidze świata, co jednak nie przeszkadza mu wskazać zawodników, z którymi chciałby zmierzyć się w oktagonie:

- Chciałbym w debiucie zmierzyć się z Rashadem Coutlerem, który walczył z Chasem Shermanem na UFC 211. Mamy wspólną historię. Mieliśmy zawalczyć na gali LFA, jednak pojedynek nie doszedł do skutku i właśnie z tego powodu chciałbym z nim zawalczyć. W swojej ostatniej walce, którą przegrał, bardzo mnie zaskoczył. Pokazał wielkie serce do walki, oraz to że potrafi przyjmować uderzenia. Nie spodziewałem się po nim takiej odwagi. To tylko sprawiło, że jeszcze bardziej chciałbym walki z nim. W walce ze mną zostanie jednak szybciej posłany na deski, jestem tego pewny. - skwitował brazylijski zawodnik.