BULIŃSKI: JAK BĘDZIE ŹLE TO SĘDZIA MNIE CHYBA URATUJE
Przedstawiamy rozmowę z Wojciechem Bulińskim (11-2), który stoczy swoją kolejną walkę już dwudziestego trzeciego września. Będzie to starcie w Kędzierzynie-Koźlu na gali Young Blood Night 10, gdy stanie przed szansą zdobycia pasa w pojedynku z Mikhailem Bureshkinem (6-7).
'Akodo' od ostatniej porażki w roku 2012 zaliczył siedem kolejnych zwycięstw. Mimo, że były to zwycięstwa szybkie, bo przed czasem, to przeciwnicy pozostawiali dużo do życzenia. Wojciech mierzył się z debiutującymi rodakami, czy nieznanymi zawodnikami z zagranicy. Buliński ważnym startem mógł na pewno popisać się w roku 2015, kiedy na PCF 12, na Słowacji wypunktował zawodnika publiczności Kristofa Nataske.
- Cześć Wojtek! Jak samopoczucie przed walką?
Wojciech Buliński: Cześć Arku i witam czytelników, jak samopoczucie przed walką? A jakie ma być - bojowo. Ostatnie szlify formy i oczekiwania - nerwy jeszcze mnie nie dopadły.
- Czym jest dla ciebie walka w Young Blood Night?
WB: Już dwa razy miałem walczyć na YBN. Raz walka nie doszła do skutku z mojej winy, a raz z przeciwnika, ale zawsze YBN dobrze mnie traktował. Dwóch moich kolegów klubowych walczyło już na galach Pana Nossola i zawsze wszystko było w porządku. Walka od razu o pas jest dla mnie wyróżnieniem i dziękuje Robertowi 'der Pate' za wiarę we mnie i szanse.
- Jak wyglądają przygotowania do tej walki?
WB: Moje przygotowania to treningi w MMAtadores pod okiem Tomasza Jeruszki oraz szlify stójki u Cezarego Podrazy. Dodatkowo wpadam na sparingi do Klubu Sportowego Ronin.
- Twoim rywalem będzie Mikhail Bureshkin. Co wiesz na jego temat?
WB: Troszkę szok, że ten zawodnik się zgodził gdyż na co dzień walczy w MW i LHW, więc warunki fizyczne będą po mojej stronie. Ja nie oglądam walk moich przeciwników - ale trener Tomasz mówi, że będzie dobrze, a ja mu wierzę. Wiem tylko, że woli walkę w stójce i z racji rozmiarów na pewno szybkość będzie jego atutem.
- Na papierze zawodnik, który może zapewnić dużo większe kłopoty niż twoi ostatni rywale?
WB: Na pewno ma duże doświadczenie, w sumie to najbardziej doświadczony zawodniki z jakimi przyjdzie mi się mierzyć, ale to tylko zabawa. Jak będzie źle to sędzia mnie chyba uratuje.
- Mówiłeś też o ciekawych ofertach zagranicą. Możesz to zdradzić?
WB: Ostatnio dostałem ofertę walki w M-1 z Konstantinem Gluhovem, ale była to oferta 'last minute', a ja akurat nie byłem w gazie, ale myślę, że temat jest otwarty.
- Jak myślisz co decyduje, że nie widzimy cie jeszcze choćby w FEN?
WB: Nie wiem, a ty wiesz? Jeśli przyjdzie oferta w odpowiednim czasie i z odpowiednią stawką na pewno porozmawiam z każdą organizacją, która zechce mnie zatrudnić. Główna kwestią jest dobór terminu gdyż nie żyje tylko mma i wszystko musi być dopracowane.
- Dalej marzeniem pozostaje wyjazd i przygotowania w Tajlandii?
WB: Dalej myślę o Tajlandii, ale problem jest jak wspomniałem wcześniej czas, nie kwestie finansowe. Wiesz praca, rodzina, szkoła do tego treningi - mało czasu wolnego. Do tego żona też zabiegana, więc nie jest łatwo. Wiem, że podejścia do TOP 5 w Polsce raczej nie będę miał prędko. Jeśli w ogóle, ale ja ciągle powtarzam, że robię to, bo lubię, a nie bo z tego żyje.
- Dziękuję za rozmowę! Jeżeli chcesz kogoś pozdrowić, lub podziękować to proszę bardzo.
WB: Dzięki bardzo za zainteresowanie moją osobą. Przede wszystkim dziękuje moim dziewczyną - żonie i córce, trenerom i kolegą klubowym, a przede wszystkim sponsorom: Dr Fit Supelemnty, firma sMMAsh, City Fit Katowice, Photo Agnes, Podology Worls i MK Decor - chyba wszystkich wymieniłem, gdyby nie oni musiałbym dokładać do tego sportu a wtedy nie było by już tak wesoło.
Rozmawiał Arkadiusz Hnida