RUTKOWSKI: W KLUBIE NAZYWAJĄ MNIE POLISH MACHINE

Przedstawiamy rozmowę z Danielem Rutkowskim (3-2), który osiemnastego listopada wróci na walkę w Polsce. Będzie to miało miejsce na Thunder Strike League 12, gdzie w Radomiu zmierzy się z Patrykiem Duńskim (5-3).

Znany zapaśnik z Radomia - Rutkowski 18 listopada w rodzinnym mieście, stoczy swoją szóstą zawodową walkę w MMA na dwunastej osłonie TFL. Popularny 'Rutek' zadebiutuje w TFL i będzie to jego pierwsza walka w klatce przed własną publicznością. Reprezentant klubu Cross Fight Radom  w miniony weekend stoczył walkę na Angielskiej Gali One Top. Werdykt no contest i olbrzymi niedosyt tym bardziej, że dominowałem rywala w każdej płaszczyźnie. 'Pech! Dawać mi kolejnego przeciwnika na TFL w moim Radomiu!'  - mówi zdeterminowany Daniel Rutkowski. Niezwykle efektownie walczący zawodnik z Radomia zadał nieprzepisowe kopnięcie, a jego rywal nie był w stanie kontynuować walki.

- Cześć Daniel! Jak samopoczucie przed najbliższym starciem?
Daniel Rutkowski: Cześć. Moje samopoczucie jest świetne wręcz cudowne. Jestem zdrowy, bez większych urazów po prostu żyć nie umierać.

- Czym jest dla ciebie start na gali TFL?
DR: Start na gali TFL jest dla mnie kolejnym stopniem, którego muszę pokonać żeby dotrzeć tam, gdzie chce się znaleźć, ale czasami schody są długie i kręte.

- Jak wyglądają przygotowania do tego starcia?
DR: Moje przygotowania wyglądają tak samo jak do innych pojedynków. Po prostu trenuje i robię co w mojej mocy żeby być przygotowanym na wszystko. Jak to niektórzy się wypowiadają ćwiczę KSW.

- Twoim rywalem będzie Patryk Duński. Co udało się o nim dowiedzieć?
DR: O moim przeciwniku wiem tyle, że jest człowiekiem. Ma dwie nogi i ręce i jedną głowę, więc będę miał w co trafiać i ukręcać. Mówię, że jest człowiek, bo mnie to w klubie nazywają 'Polish Machine'.

- Powrót po dwóch latach na walkę na swojej ziemi to coś specjalnego dla ciebie?
DR: Bardzo i strasznie się cieszę, że zawalczę w Polsce i tym bardziej w moim kochany rodzinnym mieście. Muszę dodać, że odmówiłem federacji ACB walki w Dubaju tylko dla tego, że jest w tym samym dniu co Radom. Wygrały sentymenty.

- Walka w twoim rodzinnym mieście, więc kibiców nie zabraknie?
DR: Człowieniu kibiców, rodziny, przyjaciół, znajomych nie zabraknie nawet będą ludzie, których nie znam. Będzie ich jak mrówek.

- Masz już też debiut w organizacji BAMMA. Jak wrażenie?
DR: Tak walczyłem dla federacji BAMMA, druga najmocniejsza organizacja w Anglii. Wrażenia świetne, coś pięknego jak wychodzi się do walki gdy na trybunach zasiada ponad 10 tysięcy ludzi, a w Internecie ogląda twoją walkę kilka milionów. Tak zwana miód malina.

- Stoczyłeś w UK już cztery walki zawodowe. Jak oceniasz tamtejszy rynek sportów walki?
DR: Tak na wyspach stoczyłem już cztery walki zawodowe z czego trzy  wygrałem. Można powiedzieć, że zdominowane ich psychicznie jak i fizycznie w każdej płaszczyźnie. No, ale mój ostatni rywal uciekł mi można powiedzieć, że przytomnie się wypełzał z przegranej. Każdy z tych zawodników miał być bardzo dobry i bardzo mocnym rywalem no, ale okazało się, że Polish Machine wjechał w każdego jak dzik w szyszki, rzucił się na nich jak szczerbaty na suchary no i nie było co zbierać.

- Na koniec powiedz jakie postawiłeś sobie cele i plany na niedaleką przyszłość?
DR: W tym roku moim celem było się nauczyć jak najwięcej, pokazać się z jak najlepszej strony. Ostatnia prosta to walka w Radomiu, a już od przyszłego roku moim celem jest walka w największej organizacji w Europie - KSW.

- Dziękuję za rozmowę! Jeżeli chcesz kogoś pozdrowić, lub podziękować to proszę bardzo.
DR: Chciałbym bardzo podziękować wszystkim ludziom, których interesują się moją osobą i dopingują mnie w dalszej drodze. Całej mojej rodzinie, wszystkim moim sponsorom, a w szczególności mojemu głównemu sponsorowi Michał Górski firma Atleta.

Rozmawiał Arkadiusz Hnida.

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.